czwartek, 1 marca 2018

Chiny/2009 - clivia Especial Flower Artificer

No co ja mogę o niej powiedzieć?
Uparta, uparciuch, uparciuszka, uparciucha!
Tyle lat i zero kwiatu. Tyle lat i tylko liście.
Pokrój ma bardzo fajny, ma krótkie szerokie liście, super się prezentuje.
Nie ma problemu ze zwisającymi liśćmi, rozkładającymi się na metry.
Tylko jeden mały minus. Nie zakwitła jeszcze!
Ona ma 9 lat! To stara "kobyła".
 


 


Daję jej ostatnią szansę. Wystawię ją wiosną na balkon i zrobię jej chłodzenie wiosenne. Jeśli to nie pomoże i nie zakwitnie do zimy, to Sylwester 2019 powita ... w Dobrem. I niech ją wiejskie powietrze owieje "po tyłku" i przekona się, że u mnie miała jak w raju.

*   *   *
Nie wiem, czy coś podziałało, ale wypuszcza odnóżkę. Będą narodziny. Hura!


 
No i teraz mam dylemat, czy braku kwitnienia nie próbuje zrekompensować tym, co się wyłania spod ziemi? Może wystraszyła się eksmisji na wieś, bo to przecież miastowa dziewczyna.
Teoria jest również taka, że kliwia musi wpierw wypuścić odrost, żeby być zdolną do kwitnienia, ale ja w to wierzę z przymrużeniem oka.
Również trzeba wziąć pod uwagę, że jest to chińska kliwia, która może mieć problemy z aklimatyzacją w naszych polskich warunkach, chociażby przez inne podłoże, które stosują Chińczycy do ich uprawy, a podłoże które ja im serwuję. Do tego powietrze. Do tego woda. Mnożę teorię na potrzeby usprawiedliwienia jej nie kwitnienia przez 9 lat swojego życia, od zarodka, w postaci nasionka sprowadzonego w grudniu 2009 r. z dalekich Chin.