niedziela, 18 lutego 2018

RPA/Dragonfly/2015 - robusta - with slightly flared shirt x Hirao ex (Willem Nel)

Dla mnie miodzio. W ciągu roku bardzo przytyły. Hodowanie kliwii w pracy niesie ze sobą dużo korzyści.
Po pierwsze, nie mam za dużo czasu na ich doglądanie. Ja tylko macam ziemię, czy mają sucho, czy nie pora na podlanie. Mają bardzo przepuszczalne podłoże i ziemia szybko wysycha.
Nie jestem w stanie spamiętam, kiedy je zasilałam. Dni lecą taką szybko, że gdy zacznie się poniedziałek, to już piątek witam. Dlatego też, zasilane są w każdy poniedziałek.
To oczywiście nie znaczy, że zalecam tak częste zasilanie. Ja robię to odruchowo.
I wydaje mi się, że wyszło im to na dobre.

2,5 letnia siewka


Obie są podobnej wielkości. Mają  już docelowe doniczki.


Tak wyglądały rok temu. 


Dla przypomnienia rodzice


Robiąc nowe zdjęcia dopiero wtedy zauważam, jak szybko urosły, a może wcale nie szybko, tylko szybko życie płynie, a one rosną normalnie? W każdym razie, na parapetach coraz mniej widać szczypior, a coraz więcej widać dorodne rośliny.
Zakładowe parapety mam zajęte w 99% przez kliwie. Wyglądają jak produkcja.
Fajnie byłoby, gdyby chociaż część z nich zakwitła równocześnie, jak to nieraz widzę na zdjęciach w internecie. 
W pracy jestem dość znana ze swojego hobby. 
Osoby znające te rośliny, czekają na zaproszenie na kwiatowy spektakl. Koniecznie chcą zobaczyć, jak zakwitną.
Osoby nie znające się na tych roślinach, twierdzą, że one wszystkie są takie same. Na to moja szefowa mówi: nie, one nie są takie same, zobacz, ten ma taki liść, ten ma taki, ten ma dłuższy, ten ma krótszy. Ubaw po pachy :-)))))) 
Mało tego. Każda doniczka jest dokładnie opisana. I tak opisane stoją nie tylko w moim pokoju, ale również w gabinetach szefów. Chwała im za to, że mnie jeszcze za taką prywatę za drzwi nie wystawili.